Weihnachtsmarkt to nieodzowny element przedświątecznej gorączki nie tylko w Berlinie, ale i w innych niemieckich, a także i polskich miastach. Już pod koniec listopada w strategicznych punktach rozstawiane są stoiska, na których można kupić prawie wszystko: od Bratwurst, przez biżuterię i ubrania, po różnego rodzaju trunki, w tym symbol jarmarków świątecznych – grzane wino, czyli Glühwein. Dzięki dekoracjom, światełkom, choinkom można poczuć magię nadchodzących świąt. Czyżby?
Ja mam ambiwalentny stosunek do jarmarków bożonarodzeniowych. Jak idę na Weihnachtsmarkt to czuję tylko coraz lżejszy portfel, a niektórzy mogą zauważyć całkowity brak tegoż;) Za grzane wino w Berlinie zapłacisz w tym roku nawet 4,5€, a za kiełbasę z bułką 3€ . Wygórowane są te ceny! A jeszcze atrakcje dla dzieci, jakiś owoc w czekoladzie i może się zrobić z tego niezła sumka. Poza tym na jarmarkach jest po prostu zimno. Nawet jeśli termometry pokazują plusową temperaturę, to i tak mało kto będzie w stanie postać w jednym miejscu dłużej niż godzinę. W dzisiejszych czasach Weihnachtsmarkt to też nic nadzwyczajnego. Idea jarmarków bożonarodzeniowych dotarła już do Polski i w największych polskich miastach też można napić się grzańca, nie trzeba przyjeżdżać do Niemiec, co w poprzednich latach było największą zimową atrakcją turystyczną dla Polaków. Poniżej odnośnik do programu Kowalski & Schmidt, w którym to został zaprezentowany jarmark bożonarodzeniowy we Wrocławiu.
Ale…ten wpis nie ma na celu zniechęcać do odwiedzenia jarmarku, bo można tam pójść tylko, żeby popatrzeć, poczuć tę atmosferę nie wydając przy tym ani 1 centa (ekhm…). Niektórzy nie wyobrażają sobie świąt bez wyprawy na Weihnachtsmarkt, bo na wielu jest mnóstwo atrakcji dla najmłodszych i bez wątpienia jest to dla nich ogromna frajda. Ten i ów lubi rozgrzać się procentowym trunkiem pod gołym niebem. A jeszcze inni cieszą się rzeczami, które można tam kupić.
Kiedy byłam pierwszy raz na takim jarmarku w Kolonii jakieś 10 lat temu, to byłam nim zafascynowana, a przez to, że śnieg leżał wokoło, to jeszcze bardziej dałam się ponieść świątecznej atmosferze (i teraz Ci którzy nie wierzą w zmiany klimatyczne niech wyjaśnią, czemu w ostatnich latach jarmarki świąteczne nie są pokryte białym puchem?). W tym roku byłam z moją rodziną tylko raz na Weihnachtsmarkt. Moim celem było zrobienie kilku zdjęć do tego wpisu, a o dziwo…bardzo mi się tam podobało. Byliśmy na:
Nordische Märchenweihnacht auf dem Gutshof Schloss Britz
Kiedy:
wszystkie weekendy podczas adwentu
Godziny otwarcia:
piątek: 14:00 – 21:00
sobota i niedziela: 11:00 – 21:00
Wstęp:
3 €/ dorośli
2 €/ dzieci w wieku 6 – 12 lat
za darmo/ dzieci do 6 roku życia
Przed wejściem można rzucić okiem na program jarmarku
Jest to niezwykły jarmark, bo dedykowany najmłodszym. Można tam nie tylko obejrzeć ciekawe przedstawienia, ale też postrzelać z kuszy, pooglądać zwierzęta, czy też poskakać na trampolinach. Co rusz pomiędzy alejkami przechadzają się trolle, czarodzieje i wróżki. Ceny też nie są aż tak bardzo odstraszające. Jeśli chcecie zobaczyć jak ten Weihnachtsmarkt wygląda “od środka” to zapraszam na mój Instagram. W wyróżnionych Stories jest relacja z pobytu w tym miejscu.
Ceny trunków do przełknięcia
Pieczona kiełbasa za 2,50€
Co prawda jarmarki nie robią już na mnie takiego wrażenia, jak przed kilkoma laty, ale ten przy zamku Britz sprawił, że mogę go polecić z czystym sumieniem. A Wy lubicie jarmarki bożonarodzeniowe? Który Waszym zdaniem warto zobaczyć? A może tak jak ja, jesteście już nimi nieco znudzeni? Dajcie znać w komentarzach!
Dodaj komentarz