Szumowska, Kościukiewicz i historia płonącego pociągu

Film „Twarz” w reżyserii Małgorzaty Szumowskiej – historia o człowieku, który po wypadku musi na nowo odnaleźć się w świecie – otrzymał Srebrnego Niedźwiedzia Grand Jury, podczas 68. Międzynarodowego Festiwalu Filmowego Berlinale. Reżyserka filmu podkreśla, że to co zobaczymy na ekranie jest metaforą obecnych wydarzeń w Polsce i strachu przed obcym.

Historia jest inspirowana prawdziwymi wydarzeniami kiedy to w roku 2013, 33-letni Grzegorz Galasiński uległ wypadkowi podczas pracy, w efekcie którego maszyna amputowała mu większą część twarzy. Obrażenia były tak rozległe, że pacjent nie miał szans na przeżycie. Najpierw był szpital we Wrocławiu, gdzie nie udało się przyszyć oderwanej części twarzy. Ofiarą wypadku zajęli się specjaliści z Gliwic. Zespół chirurgów z Instytutu Onkologii w Gliwicach przeprowadził operację, jakiej w Polsce jeszcze nie było – rekonstrukcję kości oraz przeszczep twarzy kamieniarza z Oławy. Operacja ta została wyróżniona jako najlepszy na świecie zabieg rekonstrukcyjny 2013 roku.

 

W główną rolę wcielił się Mateusz Kościukiewicz, mąż Szumowskiej z którym poznali się na planie filmu „Nowhere”.

A dlaczego historia płonącego pociągu? Mateusza miałam okazję poznać w drodze z Warszawy do Berlina. Jechałam z moją córką, a wagon przed nami zaczął się palić. Mateusz zobaczył jak spanikowana pakuje dziecko i bagaż i mówi: -„Proszę się nie bać, w razie co uratuje Panią”.  Na szczęście szybko ugaszono płomień, a my przegadaliśmy całą podróż. Wtedy mi opowiedział, że jest aktorem. To było w 2009 roku. Dostałam od niego zaproszenie na Festiwal Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni, gdzie odbywał się pokaz filmu „Wszystko, co kocham” w którym gra. Nie pojechałam i mimo, że więcej się nie spotkaliśmy śledzę karierę Kościukiewicza i ze śmiechem wspominam „płonący pociąg”.